niedziela, 14 lutego 2016

Dla K ...

Na odległej planecie mieszkał Mały Książę, który bardzo chciał mieć przyjaciela. Czekał niecierpliwie, aż zakwitnie Róża... Gdy tylko się pojawiła, pokochał ją mocno i wkrótce cały świat zaczął się kręcić wokół niej... Róża była jednak coraz bardziej wymagająca. Mały Książę nie był w stanie spełnić jej oczekiwań. Czuł się winny, pomimo, że to kwiat nie postępował właściwie... Róża uraziła serce chłopca, więc zostawił ją na swojej planecie i wyruszył w daleką podróż... 

Poniższa praca powstała w czasie, kiedy z naszego świata odeszła osoba, która robiła dużo dobrego dla innych... Miała wrażliwe serce i duszę - a świat ("Róża") wyrządził jej wiele złego, choć zapewne również "nie umyślnie", więc tak jak Mały Książę - wrażliwa dusza opuściła swoją planetę i udała się w nieznane. Czy nadal poszukuje przyjaciela? Cz odnalazła spokój? Spotkamy się "tam" kiedyś na pewno, a wtedy wszystko mi opowie...



Każdy przeżywa smutne i traumatyczne chwile życia na swój sposób... dla mnie odejście tej osoby jest porażką obecnych czasów - wielką przegraną naszego świata, w którym "Mały Książę" nie chce już przebywać... Każdy ma też swoje sposoby na "odreagowanie" - i szczerze mówiąc nie wiem czy to jest "na miejscu" czy nie - ale dedykuję ten naszyjnik właśnie jej, bo powstał, kiedy moje myśli krążyły wokół tego paskudnego pytania: "dlaczego?"...(Choć tam, gdzie teraz przebywasz żadne ozdoby nie są potrzebne - wiele serc za Tobą płacze...)





"(…) Wkrótce poznałem lepiej ten kwiat. Na planecie Małego Księcia kwiaty były zawsze bardzo skromne, o pojedynczej koronie płatków, nie zajmujące miejsca i nie przeszkadzające nikomu. Pojawiały się któregoś ranka wśród traw i więdły wieczorem. Krzak róży wykiełkował w ciągu dnia z ziarna przyniesionego nie wiadomo skąd i Mały Książę z uwagą śledził ten pęd, zupełnie niepodobny do innych pędów.Mógł to być nowy gatunek baobabu. Lecz krzak szybko przestał rosnąć i zaczął się formować kwiat. Mały Książę, który śledził pojawienie olbrzymiego pąka, wyczuwał, iż wykwitnie z niego jakieś cudowne zjawisko, lecz róża schowana w swoim zielonym domku przygotowywała się powoli. Starannie dobierała barw. Ubierała się wolno, dopasowywała płatki jeden do drugiego. Nie chciała rozkwitnąć pognieciona jak maki. Pragnęła zjawić się w pełnym blasku swojej piękności. O, tak! Była wielką zalotnicą. Jej tajemnicze strojenie trwało wiele dni. Aż pewnego poranka - dokładnie o wschodzie słońca - ukazała się.I oto ona - która tyle trudu włożyła w swój staranny wygląd- powiedziała ziewając:- Ach, dopiero się obudziłam... Przepraszam bardzo... Jestem jeszcze nie uczesana. (...)"




Choć okoliczności powstawania tej pracy nie są wesołe, ani radosne, to jednak naszyjnik zgłaszam na WYZWANIE Kreatywnego Kufra ,
a każdego kto przeczyta powyższą interpretację proszę o wyrozumiałość... i może chwilę zadumy... Po naszej planecie stąpa wiele dusz takich jak Mały Książę - wrażliwych jak dziecko - dostrzegajmy je i róbmy wszystko aby czuły się bezpieczne i kochane... zanim postanowią odejść...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz